Description

Pod koniec sierpnia 1944 roku por. „Dolina” polecił dowódcy I Dywizjonu 27 Pułku Ułanów AK, rotmistrzowi Zdzisławowi Nurkiewiczowi pseudonim „Nieczaj”, przygotowanie wypadu na jedną z niemieckich placówek w okolicach Leszna. Jako, że podporucznik Zygmunt Koc pseudonim „Dąbrowa" znał dobrze okolice, ponieważ po klęsce wrześniowej pracował w majątku Wilków jemu powierzono przygotowanie rozpoznania. 31 sierpnia 1944 roku „Dąbrowa” wraz z kilkoma ułanami udał się na patrol, w którego trakcie ustalił, że we wsi Marianów koło Leszna zakwaterowane są dwie kompanie RONA. W czasie rozpoznania ustalono, że podejście do wsi od strony północnej i wschodniej są umocnione i mocno strzeżone. Natomiast podejście od południa i zachodu z uwagi na obecność placówek niemieckich w pobliskich Gradach i Powązkach nie zostały umocnione.

Zachęcone sukcesem w potyczce z oddziałami RONA w nocy z 2/3 września 1944 roku pod Truskawiem dowództwo „Grupy Kampinos” AK postanowiło zadań ostateczny cios oddziałom RONA a także utwierdzić nieprzyjaciela, że partyzanci przystąpili do zakrojonej na szeroką skalę akcji zaczepnej. Wypad na Marianów postanowiono przeprowadzić niewielkim, lecz dobrze uzbrojonym oddziałem, składającym się wyłącznie z ochotników. Do akcji sformowano 80 osobowy szwadron ułanów wyposażonych głównie w broń automatyczną. Szwadron ten został oparty głównie o ułanów z 2 szwadronu dowodzonego przez starszego wachmistrza Józefa Niedźwieckiego pseudonim „Lawina” i z 4 szwadronu dowodzonego przez podporucznika Aleksandra Pietruckiego pseudonim „Jawor”. Około godz. 20.00 dnia 3 września 1944 roku z miejsca postoju w Krogulcu oddział wyruszył konno w kierunku Grabiny. Nieopodal Grabiny szwadron został spieszony. 20 koniowodnych pozostało z końmi a reszta oddziału w sile 60 chłopa pomaszerowała w kierunku Marianowa. Aby ominąć umocnienia wsi od strony północnej wykonano manewr omijając wieś od strony zachodniej, co było o tyle trudne, że trzeba było nie tylko ominąć posterunki w Marianowie ale w sąsiednich Powązkach. A trzeba było iść tak aby przejść miedzy nimi a każda z nich była oddalona około 200 metrów. Manewr się powiódł i oddział przedostał się na tyły nieprzyjaciela od strony południowej około 100 metrów od zabudowań. Szwadron podzielony na siedem sekcji szturmowych, z których każda miała uderzyć na jedno z zajętych przez nieprzyjaciela gospodarstw dotarł na pozycje wyjściowe tuż przed godziną 3:00. Pierwotnie planowano atak o północy tuz przed wschodem księżyca, ale ponieważ nie udało się wcześniej zająć pozycji do ataku trzeba było rozpocząć atak przy dokładnie oświetlonym blaskiem księżyca terenie. Około godziny 3:00 na niebie rozbłysła zielona rakieta a polscy ułani rozpoczęli zmasowany atak na wszystkie zajęte przez ronowców zabudowania. Zaskoczony nieprzyjaciel nie był w stanie podjąć walki i zorganizować obrony. Zdezorientowani i zaskoczeni ronowcy wybiegali z zabudowań prosto pod ogień polskich ułanów. Walka trwała około pół godziny, gdy niebo rozświetliła biała rakieta nakazując odwrót polskim ułanom. Opuścili oni płonąca wieś zabierając ze sobą jeńców oraz zdobyczną broń i wyposażenie. Ułani wycofali się do lasu pod Grabiną gdzie czekały pozostawione konie. W tym czasie zaalarmowane jednostki nieprzyjaciela w Grądach, Lesznie i Powązkach zaczęły prowadzić gwałtowny nieskoordynowany ogień z broni maszynowej, który nie zagrażał polskim żołnierzom, ale skutecznie raził próbujących wydostać się z płonącego Marianowa ronowców.

Atak na Marianów został uwieńczony całkowitym sukcesem. Straty nieprzyjaciela szacowano na 60-100 zabitych i około 20 rannych. Do niewoli dostało się 22-24 ronowców. Ponieważ znaleziono przy nich przedmioty i kosztowności zrabowane w Warszawie wyrokiem sadu polowego zostali skazani na śmierć i rozstrzelani. Straty własne były niewielkie, poległ w boju starszy wachmistrz Aleksander Kraszewski pseudonim „Bogusz” (właściwie Aleksander Kozioł), a pięciu innych ułanów zostało rannych: starszy wachmistrz Konstanty Downar pseudonim  „Ławy” i „Tatur”, kapral Kazimierz Jankowski pseudonim „Krzyk” , wachmistrz Kazimierz Wolan pseudonim „Świerk” i dwaj inni ( opis przy wykorzystaniu - J.Krzyczkowski  Konspiracja i powstanie w Kampinosie 1944 )

Zatrzymajmy się na chwile przy Konstantym Downarze pseudonim "Tatur" :

......Po porażce poniesionej pod Jaktorowem z resztą oddziału udał się w Góry Świętokrzyskie. Tam tocząc dalej walki doczekał się wyzwolenia. Nie mogąc udać się w rodzinne strony z obawy o represje ze strony Rosji na rodzinie i nim samym postanowił udać się na Ziemie Odzyskane w woj. poznańskie. Wraz z współtowarzyszami i rdzennymi mieszkańcami postanowili walczyć o byt Niepodległego Państwa Polskiego zakładając Związek Walczący “Maria”. Po rozpracowaniu ich przez Urząd Bezpieczeństwa zatrzymano 36 osób i przewieziono do Poznania. Dwanaścioro z nich wyrokiem Sądu Wojskowego skazano karę śmierci. Między nimi był Konstanty Downar. Jego wyrok zapadł 03.12.1946 roku a wyrok wykonano 19.02.1947 roku na dwa dni przed powszechną amnestią. Żona wachmistrza Konstantego Downara - Halina Jakubowska - Bibik - Downar (wcześniej żona plutonowego Alka Bibika "Zaręby", który śmiertelnie ranny pod Jaktorowem zmarł na jej rękach, na polu bitwy. Ślub wzięli w Puszczy Kampinoskiej w sierpniu 1944 r.) - po wojnie działa w oddziale podziemia niepodległościowego Polskiego Związku Wojskowego „Maria”. Aresztowana wraz z mężem była torturowana i bita przez funkcjonariuszy Informacji Wojskowej / Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego. Mimo, że była w ciąży skazana na wyrok 6 lat więzienia. W więzieniu urodziła córkę Elżbietę. Pośmiertnie została uhonorowana Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski (z archiwum rodzinnego córki).

Zwycięskie potyczki pod Truskawiem i w Marianowie przyczyniły się w jakiś sposób do faktu, że 4 września pododdziały RONA wycofały się na linię Laski – Izabelin – Hornówek – Lipków podpalając wcześniej połowę zabudowań Truskawia i niemal cały Sieraków. Niewątpliwie miały wpływ na to, że oddziały RONA nie odważyły się już podjąć działań ofensywnych przeciwko żołnierzom „ Grupy Kampinos” AK ograniczając się do terroryzowania ludności cywilnej. W połowie września resztki pułku odesłano w rejon Raciborza, gdzie stacjonowała reszta sił RONA. Pozostałość brygady wcielono później w skład organizowanej na terenie Niemiec rosyjskiej 29 Dywizji Grenadierów SS.

W samym Marianowie nic nie przypomina tamtych wydarzeń a myślę, ze niewielu z mieszkańców słyszało o tamtym nocnym wypadzie. Skrzynka ukryta na obszarze wsi tak aby nie wchodzić w konflikt z KPN.

Skrzynka nie jest zakopana a jedynie zamaskowana ściółka leśną.

Certyfikaty dla pierwszych znalazców są potrójne, proszę zabierać wszystkie egzemplarze.

Na okładce dzienniczka znajduje się literko cyferka, która umożliwi podjęcie skrzynki finałowej dla tego cyklu.

Kolejne skrzynki tego cyklu będą się ukazywać do września 2016 r.

To jak długo kesze przetrwają zależy od nas tak więc podejmujemy dyskretnie i odkładamy podobnie a do tego obchodzimy się z keszem jakby to był nasz własny a wtedy inni będą mieli okazje też go odnaleźć w stanie który może cieszyć oko.

 Flag Counter

Opis skrzynki pochodzi z serwisu Opencaching.PL.

Log entries
  • There are no logentries yet
Photos
Information
28.11.2017 (28.11.2017)
Cache nameZielona rakieta
HintUważaj, jesteś obserwowany. Oczyść i dokładnie zamaskuj.
CountryPoland
GridsquareJJ00AA00AA
Latitude0.000000
Longitude0.000000
DifficultyEasy
TerrainHandicapped accessible
Logger
Empty
Rate
0 votes
Recommend

Geocaching of a different kind

  • 01
    SOTA Caches

    Log your SOTA activations on APRS Caching too

  • 02
    APRS Caches

    Weather stations, digipeaters, and iGates - turn your APRS stations into APRS Caches

  • 03
    Living APRS Caches

    Even you are able to turn into a living APRS Cache

  • 04
    Geo Caches

    Log your OpenCaching finds with your APRS enabled device